czwartek, 22 listopada 2012

Przyjaźń

 https://www.facebook.com/AnnaBorowiczPhotography?ref=ts&fref=ts


Z przy­jaźnią spra­wa nie jest ta­ka pros­ta. Długo i z tru­dem się ją zdo­bywa, ale kiedy się już przy­jaźń po­siadło, nie sposób się od niej uwol­nić, trze­ba sta­wić czoła.  
  A. Camus

Na męsko- męskiej przyjaźni nie znam się ani trochę. Zresztą faceci raczej mówią "mój kumpel", niż "mój przyjaciel" (a już na pewno nie "psiapsiółek od serca" :D). Na przyjaźni damsko- damskiej i damsko- męskiej znam się za to bardzo dobrze. Mam kilkoro (no dobra, czworo) wspaniałych przyjaciół (wśród ludzi, bo dziś nie o zwierzętach). Każdą z tych osób znam kilka lat, z każdą mam mnóstwo cudownych wspomnień. Nie wiem, jak oni to robią, ale zawsze wyciągają ode mnie wszelkie informacje, których wcale nie chcę im mówić :P. I dochodzi do tego, że znają mnie lepiej niż ja sama i prawie tak samo dobrze wiedzą, co siedzi w mojej głowie. Doradzają mi w różnych sprawach. Czasem mówią "a nie mówiłam?!", co wkurza mnie nieziemsko, bo nie lubię nie mieć racji. Nie ma wśród nich osoby, która byłaby cicha i spokojna, więc może dlatego zdarzają się zgrzyty. Ale burze (z piorunami lub bez) zdarzają się w każdym związku, bo przyjaźń to również związek, right? Lubię z nimi przebywać. Mogę być przy nich sobą, nie muszę udawać- zresztą, zaraz by to wykryli. Wystarczy, żebym w złym nastroju wysłała smsa- dla postronnej osoby całkiem zwyczajnego- a już jest odpowiedź "Mad, co się dzieje?". Uwielbiam rozmowy z moim lubelskim promyczkiem, które aż kipią nonsensem. To, że gdy tylko ją widzę, od razu dostaję głupawy i śmieję się nawet na horrorach. Z nią też mogę ciągle mówić o zwierzętach. Ma nieskończone pokłady energii i pozytywnego myślenia. I choć czasem mnie dręczy, bo "nigdy nie miała młodszej siostry", to nie zamieniłabym jej na żadne dobro materialne! Jedyną osobę płci męskiej z tego grona znam od gimnazjum. Wtedy potrafiliśmy przegadać przez telefon kilka godzin bez przerwy (bo za moich czasów, to jeszcze były stacjonarne, z darmowymi wieczorami i weekendami!) i leżeć na ławce w centrum miasta, zastanawiając się "dlaczego niebo jest niebieskie?". Z nim udaję, że nagrywam film, głośno śpiewam piosenki w czasie Postu (a może Adwentu?), śmieję się do bólu brzucha i rozmawiam o sensie życia ;). I niechby ktoś przy mnie spróbował zdementować "mit" o przyjaźni męsko- damskniej!
Może to nietaktowne, ale potrafiłabym moich przyjaciół uszeregować miejscami- od tych, z którymi dogaduję się lepiej do tych, z którymi dogaduję się nieco gorzej. Ale wszyscy byliby na podium, bo u mnie podium ma cztery miejsca. Pomyślałam sobie, że to trochę tak, jakbym faworyzowała lalki w dzieciństwie. Miałam kilka ulubionych, a wśród nich tę najulubieńszą. I z tą najulubieńszą miałam niedawno mini- sesję, autorstwa, oczywiście, Anny Borowicz. Było zimno, trochę mglisto, ale z nią. To moja najlepsza przyjaciółka. To ona wie o mnie wszystko, wypowiada moje myśli, zanim ja to zrobię, to ona rozgrzesza mnie z moich złych uczynków, a czasem nawet źle czyni razem ze mną :>. A najfajniejsze, że to do mnie przychodzi, by podzielić się swoimi radościami i smutkami. Jest mediatorem pomiędzy mną a naszą trzecią przyjaciółką, z którą- ze względu na naszą porywczość- czasem mamy spięcia ;). W tej trzeciej cenię głównie poczucie humoru. Ma zdolność do rozbawienia mnie jednym zdaniem :). Swoim sarkastycznym podejściem do siebie i życia potrafi mnie totalnie- pozytywnie!- zszokować. Ona pierwsza zwróci mi uwagę, jeśli coś zrobię nie tak. Ma dużo pomysłów, tylko potrzebuje motoru do ich realizacji. A we trzy- jako MJM- jesteśmy niepokonane ;). Teraz parę zdjęć z J. Podobają mi się, są takie "nasze".






Pięknymi zdjęciami kończę ten post i czekam na Wasz głos w sprawie przyjaźni. Co w niej cenicie, czy w ogóle jest dla Was ważna? Wierzycie w przyjaźń między osobami innej płci?
Buziaki, Madeleine.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Po dupie (nie ogarniam).

Po dupie mnie trzeba sprać, bo choć tyle czasu minęło, to nie pisałam. Nic. W moim życiu bardzo dużo różnych zawirowań, w mojej głowie mętlik. Litery, słowa i zdania uciekają z czaszki, przez uszy. I zostaje pustka. Słabo żyć z pustką w głowie, muszę się ogarnąć. Tak więc na ogarnięcie piosenka. Artystka, która mnie irytowała swoją poprzednią (?) płytą, teraz do mnie przemawia. Podejmuje tematy kontrowersyjne i choć z częścią jej poglądów się nie zgadzam (ja za Polskę przelałabym krew i mam nadzieję, że kiedyś urodzę syna- albo lepiej córkę :P), to doceniam jej twórczość, to, że mówi o ważnych sprawach, że wypowiada się w imieniu wielu osób, które czują to samo. Na mój humor idealna jest "Nie ogarniam". Zostawiam Was z tą piosenką i obiecuje pisać WIĘCEJ, choć czasu będzie raczej mniej- zaczynam nową, dość wymagającą pracę ;).







Ps. Mam przerwę w fitnessie, bo... zrobiłam tatuaż ;). Goi się i nie mogę robić wielu rzeczy przez to :>. Najgorsze, że będę musiała jeszcze raz "umierać" z bólu, bo poprzednio nie dałam rady wytrzymać więcej niż 1,5 godziny i trzeba go dokończyć. Ale to niiiic- jak mówi moja Iza- myślę, że będzie warto. Zdjęcia będą, ale po 8.12 ;). Tylko jak ja tyle czasu bez fitnessu wytrzymam, ehhhh....

Buziaki, M.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...