poniedziałek, 9 września 2013

Kap, kap...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, 
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany, płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła sennego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny.

I może sobie Leopold pisać (no dobrze, nie może, bo nie żyje, wiem) niezwykle poetycko, dźwięcznie i szelestnie o deszczu. Ja deszczu nie lubię. Jesiennego. I całej tej pory roku. Przecież jeszcze mogło być ciepło! Dopiero wrzesień! Gdzie się podziało babie lato? Przepędził je ten wstrętny deszcz.? I zaczął się sezon na mokre nogawki, bolące zatoki, ciemności, gdy się wstaje i gdy się wraca do domu, pięć miliardów zużytych chusteczek higienicznych, polopiryny-rutinoscorbiny. Jesień jest smutna. Wiersz Staffa zresztą też. Zimą uwielbiam skrzące się wieczory, latem upalne noce, gdy jest już czym oddychać. Wiosną- każda pora dnia jest moja. A jesień? Jesienią nie ma dobrej pory dnia. Jest tylko deszcz i wiatr, i zgrzytanie zębów. Pozostaje tylko łapać ostatnie chwile słońca (może jeszcze będą?), skakać po kałużach i robić ludziki z kasztanów. Zaraz, czy ja aby nie jestem na to za stara? Dla ludzi w wieku starczym (czyli moim :D), też znajdą się jakieś plusy. Popołudnie z herbatą i książką. I fioletowym kocem z polaru! Albo długie wizyty w cudzych przytulnych domach (bo deszcz pada, niech tylko przestanie, to już idę do siebie) i nostalgiczne rozmowy z fantastycznymi ludźmi, koniecznie przy herbacie (z cytryną!). Nie będzie źle! Tylko niech jeszcze jakiś czas nie pada, bo zamówiłam sobie spódnicę-długą-do-samej-ziemi i jak ja w niej będę chodzić po tych deszczowych rzekach? Z okazji jesieni zrobię ciasto. Może, jak mnie chandra nie chwyci.
Przesyłam pocałunki gorące niczym rozapalony upałem budynek ZUSu!
M.

3 komentarze:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...