sobota, 4 stycznia 2014

Write a good one

Cześć i czołem w Nowym Roku. W ostatnich miesiącach ilość postów śmiała mi się prosto w twarz, szydziła ze mnie tak, że przestałam tu bywać. Dużo się u mnie dzieje. Zwykle jednak dzieją się takie rzeczy, że nie mogę ich tu opisać. Mogłabym postanowić sobie noworocznie, że będę znów pisać. Przecież zawsze sprawiało mi to taką frajdę. Ale wiecie, jak to jest z tymi postanowieniami. Ja raczej nie robię. Wyjątkowo zapisałam coś w tym roku, podczas sylwestra. Zostało hermetycznie zamknięte (czyli na kartkę i gumkę recepturkę), razem z kilkunastoma innymi karteczkami. Co zapisałam? Jakieś proste rzeczy, których chcę w sferze zawodowo- samorealizacyjnej. Podobno, czego się nie zapisze, to nie istnieje (warsztaty biznesowe!). Nie zapisałam mnóstwa rzeczy, które bym chciała osiągnąć w 2014. Za to, kiedy ktoś w listopadzie kazał mi (warsztaty biznesowe!) wyobrazić sobie coś, czego chcę (wybrałam jedną sytuację osobistą i jedną zawodową), zamknąć oczy i pomyśleć, że jest 25.11.2014 roku i już się to spełniło, zrobiłam to z wielkim zapałem. I powiem Wam, że to wspaniałe uczucie. Uczucie, które prysło szybciej, niż bańka mydlana, gdyż potem kazano nam wyobrazić sobie, że znów jest rok później, ale... nie zmieniło się kompletnie nic i cały czas tkwimy w tym samym miejscu, a to, o czym pomyśleliśmy, wcale się nie spełniło. Zabrakło mi tchu, dosłownie. Poczułam, jakby odebrano mi coś bardzo bardzo ważnego (choć właściwie wcale tego jeszcze nie mam). I wtedy pomyślałam, że zrobię wszystko, żeby zrealizować plany, żeby nie czuć tego, co poczułam. Godzinę później wpadłam pod samochód i umarłam. A teraz piszę do Was z zaświatów. Koniec. Aż mi się humor poprawił przez ten mały czarny żarcik :P... Serio wpadłam pod samochód, ale stojący i mocno rąbnęłam głową, oraz nabawiłam się kontuzji pleców, ale... żyję ;). Tyle, że mój zapał minął, przeklęłam Warszawę, taksówki, ulicę, krawężniki, buty na obcasach i bardzo chciałam znaleźć się w domu. Ale teraz zaczął się (dobrze!) nowy rok, i obiecałam sobie, że będzie inny, niż 2013. Bo choć 13 to moja ulubiona liczba, to aż tak wspaniały ten rok nie był. Najlepiej było od kwietnia do października, a potem zrobiło się zimno i bezśniegowo i szaro-buro. Kiedy zimą nie ma zimy, chcę znów lato. Letnie wieczory i noce, kiedy zamiast koca mam ("kaca" samo się ciśnie na klawiaturę :P) na sobie krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach, i stopy bose (i czarne, bo zafarbowały podczas letniej burzy od sandałów). Zima bez śniegu nie ma dla mnie za grosz uroku (a ja dla niej za grosz szacunku). Tym bardziej, że zarazki namnażają się w tempie zastraszającym i ani się obejrzałam, a i mnie dopadły. Ale wykorzystuję pogodę odpowiednio i dziś cały dzień spędzam w łóżku z... książką (to chyba jasne :P). Czytam Boks na ptaku - rozmowę A. Andrusa z M. Czubaszek i jej mężem. Bawią mnie teksty Czubaszek, są pięknie absurdalne. Gorzej, że w tej części (wcześniej było Każdy szczyt ma swój Czubaszek) więcej jest Karolaka, który jak sam mówi, trochę przydługo opowiada i przynudza. Ale to nic, mam jeszcze nową książkę Rowling i parę pozycji (mrrrr) z biblioteki- dam radę ;). A może napiszę coś swojego ;)...?

źródło: http://farm8.staticflickr.com/7380/11666349836_1139f60e72.jpg

Robicie postanowienia noworoczne? Zróbcie sobie wizualizację, o której pisałam- daje kopa ;)! Wszystkiego dobrego na 2014, żeby życie układało się po Waszej myśli!
Bo wiecie, to głównie od nas zależy, jak nam się żyje :)...

Buziaki z fajerwerkami, M.

5 komentarzy:

  1. boję się tej wizualizacji. jak cholera. nie lubię rywalizacji, a tym bardziej z samą sobą, podkopuję własne poczucie wartości. może jednak lepiej cieszyć się małymi szczęściami i dopiero po dłuższym czasie spojrzeć wstecz globalnie?

    buziaki zimnoogiowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się cieszyć każdą małą chwilą, ale wiem, że jeśli nie wezmę pewnych spraw w swoje ręce, to same się nie staną- a muszą ;).

      Usuń
  2. Mnie się marzy więc książka własna - nudna, pogodna, ale i pozytywna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To do dzieła! Ja mam sto pomysłów na książki w głowie, kilka rozpoczętych w komputerze. Mnie się marzy pokój inspiracji z książkami, starymi meblami i maszyną do pisania ;).

      Usuń
  3. Ja sobie wyobraziłam ekspres do kawy w mojej własnej firmie. Data otwarcia wrzesień 2014.

    No to zapisane!

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...