źródło: http://sea.iconstars.com/10000072313_1406498852.jpg
Bycie mną nie jest wcale takie proste. Lubię, kiedy jest intensywnie. Herbata musi być mocna, zupa pomidorowa musi smakować pomidorami, a nie rosołem, czy śmietaną. Mocno ściskam dłoń na przywitanie, nie lubię, gdy ktoś podaje mi sflaczałą rybę zamiast ręki. Kiedy byłam mała, trzymałam rękę mamy, zanim zasnęłam. Pamiętam, że chciałam, by trzymała mnie bardzo bardzo mocno. Uwielbiam mocno się przytulać. Kiedy tańczę, znika wszystko inne. Niektóre piosenki ubóstwiam do tego stopnia, że słucham ich po kilkanaście (kilkadziesiąt?) razy pod rząd. Kilkanaście razy czytam ukochane książki, są filmy na których za każdym razem płaczę równie intensywnie. Lubię intensywne zapachy (tak samo mocno nie znoszę wszelkich odorów ;)). Kocham zapach piżma, uwielbiam, gdy mężczyzna ładnie pachnie. Mocno się angażuję, mocno kocham, mocno nienawidzę. Z bliskimi mi osobami chcę być w kontakcie, chcę je słyszeć, widzieć i czuć. Przytulać, ściskać, dotykać, patrzeć w ich oczy, śmiać się głośno razem z nimi i spędzać z nimi czas. Intensywnie. Lubię głośno się śmiać, mówię również głośno. Nie zwracam uwagi na ludzi, którzy pukają się w czoło, gdy w centrum miasta śpiewam, udaję, że jestem delfinem, albo ryczę ze śmiechu. Niedawno widziałam
Nimfomankę. Główna bohaterka powiedziała o sobie, że zawsze oczekuje więcej- nawet od zachodów słońca wymaga większej spektakularności. I ja to rozumiem. Też tak mam. Na szczęście to jedyne, co łączy mnie z bohaterką filmu ;). Mój wieczny optymizm- przesadny optymizm, ciągłe myślenie, że się ułoży, bo przecież MUSI- sprawia, że jestem lekko
odrealniona. Podobno. Dla mnie nie ma sytuacji bez wyjścia, zawsze jest coś, co mogę zrobić, by było lepiej- mnie lub komuś. Czasem tylko kiedy obudzę się w wyjątkowo podłym nastroju, a pogoda jest tak szarobura jak dziś, pozytywne nastawienie pryska jak bańka mydlana. Moje intensywne przeżywanie wyczerpuje mi baterie i intensywny jest już tylko dół. Wtedy myślę, że utknęłam w jakimś totalnie idiotycznym punkcie życia, że wszystkie ważne decyzje były błędne. I szlag trafia jasność umysłu, następuje
total eclipse, wszystkie moje genialne pomysły chowają się w szufladach, czekając na lepszy czas. One wiedzą, że kiedyś taki czas nastąpi i wrócę po nie, a że w szufladach ostatnimi czasy ład i porządek, znajdę je bez trudu. Niech no tylko przyjdzie wiosna. Ta prawdziwa, w sukience w maki i wianku na głowie, uperfumowana kwitnącą jabłonią.
Albo dajcie mi czekolady.
Z wieloma rzeczami się z Tobą zgadzam. Także lubię kiedy jest intensywnie ;-) a nimfomanke musze koniecznie obejrzeć :-)
OdpowiedzUsuńObejrzyj. Robi wrażenie. I wcale nie chodzi o seks ;). Film mocny, momentami absurdalnie zabawny, częściej zasmucający. Druga część mi się dłużyła, była dużo "cięższa" niż pierwsza.
UsuńAmen
OdpowiedzUsuńNa wieki wieków! ;)
Usuń... i dzień dłużej ;)
UsuńTo Ty taki Yes Men jesteś :) bardzo fajny film z Jimem Carreyem.
OdpowiedzUsuńNo taki trochę jestem ;). Ale nie rano. Rano jestem No Woman :P.
Usuń