Jestem mistrzynią zarządzania czasem. Cudzym czasem. Idealnie wydaję dyspozycje- wszystkie cechy prozodyczne oraz mimika twarzy są u mnie głęboko dopracowane. Jeśli zaś chodzi o zarządzanie czasem własnym... Cóż... Dziś mam wolne. Plany, jak zwykle, ambitne- pieczenie pierników, pisanie Różnych Ważnych Rzeczy... Co robię? Siedzę w wannie i przyglądam się swoim opuszkom palców, zastanawiając się, jakie to czary, że w wodzie tak się marszczą. A wychodząc z kąpieli, poważnie głowę się nad tym, czy zdążyłam się umyć żelem pod prysznic, czy może tylko w tej wannie leżałam (głowę myłam szamponem, pamiętam!). Mam ostatnio tyle na głowie, i tyle różnorakich mniejszych i większych zmartwień, że potrzebuję resetu. Co dziwne, resetuję się dość często, i zważywszy na sytuację i swoją osobowość- mało się martwię i stresuję (chyba, że jadę tramwajem bez biletu, koszmar!!!!!!!!!!). Jestem tak zrelaksowana, że aż... się martwię ;). Tym wstępem dążę, oczywiście, do tego, żeby się tłumaczyć z tak długiej blogowej nieobecności. Czasem jest tak, że mam tyle rzeczy do zrobienia, że... nie robię nic ;). A ostatnimi czasy, zajmowałam się pisaniem całkiem innych rzeczy, aniżeli posty blogowe. Szkoda, bo pomysłów w mojej głowie nie brakowało, a teraz gdzieś pouciekały. Trochę mi głupio, szczególnie, że niektórzy pytali, co to za zatrważająca cisza u mnie... Mogłam chociaż wrzucić post o mężczyznach, który zalega w roboczych od 3 miesięcy! Jeszcze go wrzucę ;)... A teraz- co u mnie? Zła wiadomość jest taka, że równo tydzień temu skończyłam 26 lat. Teraz to już bliżej niż dalej do... trzydziestki. Dobra (?) wiadomość jest taka, że ludzie oceniają mnie na rocznik '93, albo '96 - i to październik!. I że z oblewania tejże uroczystości, mam fantastyczne wspomnienia i zdjęcia- uwaga, uwaga, zawoalowana informacja- ładowarkę z aparatu mam! Nie, nie znalazłam w tej stajni Augiasza. Kupiłam nową, trudno. Przegapiłam złotą jesień, czekam na śnieg, żeby strzelać fochy... foty, znaczy. Poza tym, dużo czytam, więc mam Wam co polecać (a czego od półtora miesiąca nie robię, do cholery!). I jeszcze... mam nową czapkę! Z kocimi uszami (a potem się dziwię, że mnie za małolatę biorą...). Mam kocią czapkę, mam koty, mam Instagram, nie mam selfie z kotem... Jezu, trzeba zrobić zdjęcia (mówiłam już, że mam dużo roboty?)! Niestety, w przeciwieństwie do właścicielki, koty nie są amatorami fotografii. Przekupiłam je przysmaczkami, ale i tak były niezadowolone. Czarnuszka dosadnie pokazała mi, co sądzi o tym wszystkim- łącznie ze mną- wyrzygując mi się na próg... Żadne zdjęcie nie wyszło odpowiednio, nie nie! Czarnuszka cały czas robiła miny, a Hultaj patrzył na mnie jak na nienormalną (wcale nie miał racji!). Mój Boże. Kolejne zmartwienie do kolekcji...
................................................................................................................................................
Taaaaaaaaak, wróciłam do blogosfery.
A teraz idę robić pierniczki, bo... Święta też już idą- cieszycie się :)?
Ooo schudłaś ;-)
OdpowiedzUsuńZłośliwiec.
Ooo, przytyłam.
UsuńSzczera.
Nie, nie zeszczuplałaś ... I to nie był komplement!
UsuńZłośliwiec again
No skoro "nie zeszczuplałam", to nie schudłam, a przytyłam lub trzymam się tej samej objętości.
UsuńPrzepraszam, miało być "Nie, nie, zeszczuplałaś". Spadła Ci objętość widać po focie, no chyba że ta czapa albo kot wyszczuplają....
Usuńto ja z taką gówniarą się zadaję blogowo? wow
OdpowiedzUsuńI co teraz, i co teraz?!
Usuń:D
to Ty nie wiesz, że życie zaczyna się po 30-ce? ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam takie pogłoski, ale nie wiem, czy można im wierzyć!
Usuń;)
To ja też należę do tych, którzy idealnie zarządzają czasem, nie swoim czasem:d coraz więcej w nas lenistwa i wygody - staramy się wykorzystywać innych tak by sami mieć chwilę, albo i dwie wolnego w tym zalatanym życiu. Jednak czy zarządzanie czyimś czasem jest fair np. w pracy? nie powinniśmy zająć się sobą?
OdpowiedzUsuńJa, na szczęście, w pracy nikim nie zarządzam- wcale tego nie lubię. Zresztą jestem typem "wcale nie potrzebuję twojej pomocy"- szczególnie w poważnych sprawach- co innego wynoszenie śmieci, znoszenie gratów do piwnicy ;).
UsuńPo niemal dwóch miesiącach ciszy wreszcie Pegaz w główkę kopytkiem kopnął i teraz trzeba ukrywać dziurę pod dużą czapką. Zgadłem?
OdpowiedzUsuńSugerujesz, że jestem aniołem, że tak blisko niebiańskich pegazów przebywam?
UsuńOgarnij się dziewczyno! Pegazy to nie koniki polne-Pegaz jest jeden!
OdpowiedzUsuńWidziałeś go kiedyś?
UsuńPegaza nikt z nas nie widział, ale każdy, przeciętny audiolog wie, że jest jeden, a co za tym idzie piszemy go dużą literą, gdyż jest to nazwa własna.
OdpowiedzUsuńJaki PEGAZ jest, każdy widzi?
UsuńNa pierwszym zdjęciu widze dwa czarne koty, a własciwie z jednego tego stworzenia to niezła kocica jest!
OdpowiedzUsuńA ostatni kocurek, znaczy z ostatniego zdjęcia - niemalże identyczny jak mój! Mam go od kilku tygodniu i po prostu kocham tę bestię. Chociaz psoci niemołosierne, to potrafi się łasic tak, że wybaczam wszystko.
Czesc :) Wiesz, muszę Ci cos napisac, mianowicie niezmiennie pozostaje pod wielkim wrazeniem Twojego talentu do pisania, naprawdę :) Rzadko kiedy spotyka się osobe, która pisze tak dobrze jak Ty ;) To musi być cos więcej, Ty naprawdę posiadasz niezaprzeczalnie wielki talent, dzieki za to, ze piszesz i prowadzisz bloga :)
OdpowiedzUsuń