środa, 12 grudnia 2012

Pachniesz białym jeleniem!



Moja Pani jednak nie jest taka miła! Tylko taką udaje. Tu mnie głaszcze, tu ćwierka jak szalona i opowiada o przysmaczkach i spacerach, aż nagle... wykąpała mnie! Wyobrażacie to sobie?! I to nie pierwszy raz. Wiedziałem co się święci, gdy tylko zaczęła usuwać wszystko z łazienki, ale udawałem, że nie mam pojęcia o co chodzi (po cichu też liczyłem, że może dla odmiany wykąpie koty...). I nagle gwizdanie "Czekuś! Chodź do mnie!" To lecę do drugiego pokoju- nie ma jej. Wracam, patrzę, stoi w przedpokoju. Szybko lecę do drzwi wyjściowych. A Zła Pani na to "Nie, jeszcze nie idziemy na spacerek. Muszę cię wykąpać, przykro mi" No to ja sru!- przylgnąłem do drzwi, a Pani próbuje mnie wyciągnąć. Zaparłem się łapami, jedna prawie weszła mi pod drzwi z łazienki, co Panią przeraziło i zmusiło do zaprzestania wyciągania mnie. Niestety. Tylko na chwilę. Pani podniosła mnie z podłogi, co znowu nie jest takie łatwe, jak podejrzewam, bo ze mnie żaden tam chichuachua. Ugięła się pod moim ciężarem, ale do łazienki doniosła i wsadziła do wanny. Próbowałem uciec, gdy tylko odkręciła kran, ale Pani ma doświadczenie i moje sztuczki zna. Więc stałem tam, jak osiołek w stajence, upokorzony. Pani myślała, że jest mi smutno i się boję, ale nie wiedziała, że martwię się, że któryś z psów dowie się o tym incydencie i wtedy przestanę być Królem Osiedla. Co za los! Na domiar złego, Pani próbowała mnie uspokajać i mówiła do mnie słodkim głosikiem, jaki będę piękny, pachnący i czyściutki i że nie mogę im śmierdzieć pod choinką. I jeszcze zaśmiewa się, że będę pachniał jakimś Białym Jeleniem! Nie wiem, co ją tak rozśmieszyło- no i sama ciągle mówi Panu, że to głupie śmiać się z własnych żartów. Po za tym, śmierdzi to to mydło, którym mnie umyła. A ja i tak wytarzam się w jakimś łajnie, albo zdechłym gołębiu (ostatecznie w żółtym śniegu) i zobaczymy, co wtedy powie, he he he. Męczarniom nie było końca, ale ja- dzielny i wytrwały Czekaj I, zniosłem to mężnie. Niech się ta moja Pani cieszy, że nie wyskoczyłem z wanny, jak ostatnio i nie ochlapałem jej wodą! Potem było wycieranie, a najgorsze, że jeszcze postanowiła mnie.... wyczesać! Nie jestem pudlem! Mówią, że na spacerze szczotki mi nie przeszkadzają. Ale halo? Na spacerze nic mi nie przeszkadza, no, może poza tym czarnym labradorem, tfu, tfu! Teraz siedzę sobie na innym kocyku, bo mój piękny, pachnący psem, pani zgarnęła do prania (przewidziała, że zaraz po kąpieli udam się tam w celu wytarcia), a Pani robi mi zdjęcia. Bardzo tego nie lubię i cały czas odwracam głowę. Nie wiem, czemu mnie tak dziś męczy. A może... Może mnie szykuje na wystawę? W końcu niezły ze mnie przystojniak, co nie?


Nie muszę czekać na Wigilię, aż moje zwierzaki zaczną mówić ludzkim głosem ;)... Swoją drogą, zadzwoniłam do męża, żeby pochwalić się, że wykąpałam Czeka, a on "Trzeba było na mnie poczekać" (ja, myślałam, że po to, żeby mi go wniósł i wyniósł z łazienki") i kończąc "Wsparłbym go jakoś... Biedny Czekuś...". Kąpanie psa to część przedświątecznych porządków. A jak tam Wasze przygotowania?
Buziaki, Madeleine.

4 komentarze:

  1. hehe się uśmiałam :D
    Uwielbiam Cię Madzia i Twoje posty! :D

    A co do porządków, to u mnie kiepsko z nimi, nie ma czasu. Pewnie znów na szybkości wszystko będę robić w przyszłym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. :* :D

    Ja będę teraz w weekend szaleć z mopem, ścierą i octem :P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha :D No nie mogę! DOKŁADNIE jak mój Ferdek! Mieszkamy pod miastem, więc Ferdek lubi nam czasem uciec i pobiegać samotnie po okolicy, "złapać zapaszki", spotkać się z kumplami ;) A jak wraca to wie już co się święci! Nawet sam wskakuje do wanny. Ale baaaardzo, baaardzo niechętnie. Woda go brzydzi jak nic na świecie!
    Za to mój drugi pies, Laura, bardzo lubi wodę :)
    Pozdrawiamy Was ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. My mieszkamy w mieście i w parku Czeko chodzi na smyczy. Ale jak jedziemy do lasu, to nie ma psa! Ostatnio przegonił sarny ;).

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...