wtorek, 14 października 2014

Ulubione słowa i osoba, którą podziwiam, czyli podwójny post wyzwaniowy.

Koty urządziły Malowniczy Festiwal Rzygania i Srania, a ja muszę siedzieć w domu z nimi i z anginą. To całkiem w moim stylu przeziębić się, i przez dwa tygodnie wraz z owym przeziębieniem chodzić do pracy, na przedstawienia, organizować imprezy pożegnalne, tańczyć, włóczyć się nocą po mieście i pisać ogólnopolskie dyktanda, drzeć się w samochodzie, wzywać karetkę do podróżnych, a potem łaskawie pozwolić sobie na to, by iść do lekarza, bo coś mi się na gardle zrobiło, i usłyszeć: O, a tu ma pani anginę. Jakby tego było mało, mój komputer zawirusowany jak... nie jak ja,  bo angina to infekcja bakteryjna. Jak szlag. Odechciewa mi się jakiejkolwiek komputerowej pracy, więc i na bloga mało czasu poświęcam. Ale dziś nie daję się żadnym wirusom, ani nawet bakteriom. Grzybom również mówię stanowcze nie! i wrzucam Wam podwójny post z okazji kolejnego wyzwania u Uli. Podwójny, bo wczoraj nie zamieściłam listy ulubionych słów, a tego nie mogłabym sobie darować ;)...

A słowa, które lubię to:

przyprzyj samogon myślodsiewnia hegemonia kurwa szarawary szeleścić pieprzyć sztukateria mszyce ukontentowany aranżacja flausz partytura szansa ciecierzyca imaginacja mitrężyć szczwany


Wyzwanie mówi, że dziś należałoby podjąć temat Osoba, która mnie inspiruje. Chciałam napisać, że takich osób jest całkiem sporo, ale czy naprawdę? Jest kilkoro ludzi, którzy inspirują mnie do robienia kreatywnych rzeczy, albo takich, które swoimi działaniami nakierowują na czynienie dobra. Ale nie wiem, czy potrafiłabym wśród nich wybrać jedną, szczególną. Napiszę Wam o osobie, która jest dla mnie przykładem i wzorem, którą podziwiam. Nie będzie to ani aktor, ani blogerka, ani nawet lekarz na misji. Kobietą, którą podziwiam najbardziej świecie, jest moja babcia. Babcia, która ma 92 lata, i która nigdy nie narzeka, a na pytanie jak się czuje, odpowiada Jak się chodzi- nie jest źle. Babcia nie tylko chodzi, i jest samodzielna, ale ma też niezwykle jasny umysł, poczucie humoru, i choć wierząca, nie jest fanką pewnego Radia- a zamiast moherowego beretu, nosi stylowe kapelusiki. Była jedyną dziewczynką wśród czwórki rodzeństwa. Rodzeństwa, które zostało pozbawione ojca, gdy ten zginął w wieku lat 30 kilku śmiercią tragiczną. Niedługo potem, zmarł jeden z jej braci, potem ich mama- mówi się, że z żalu pękło jej serce. I w ten sposób dziewięcioletnia Krysia została sierotą. Trafiła do ukochanej babci, która również zmarła po 3 latach. Mogła trafić do domu dziecka, ale o nią, jej braci (i ziemię z domem) zabiegała rodzina. Przygarnięta przez wujostwo, najstarsza z rodzeństwa i kuzynostwa, dostawała najcięższe prace. Niedługo potem zaczęła się wojna. Najpierw weszli Niemcy, a trup młodych chłopców ścielił się gęsto na poboczach dróg. Potem wkroczyli Rosjanie. Krysia z kuzynkami, i innymi młodymi dziewczętami ukrywała się przed wygłodniałymi potworami Armii Czerwonej. Podczas okupacji moja kilkunastoletnia babcia pracowała u dobrego Niemca. Sprzątała, prała i prasowała wiele godzin. Kiedyś była tak zmęczona, że żelazkiem przypaliła koszulę należącą do pracodawcy. Przed furią żony, obronił ją ów dobry Niemiec. Zdarzało się, że zawijała w fartuch gruszkę, czy kawałek ciasta, by zanieść je młodszym braciom. Potem życie też jej nie rozpieszczało. Przeżyła braci, męża, i kilka innych znacznie młodszych osób z rodziny. Patrzyła na choroby i cierpienia swoich dzieci i wnucząt. A mimo to, nie ma w niej goryczy, złości na świat. Jest ciepła, mądra, codziennie po południu i przed snem czyta książki. Ma przyjaciół, z którymi spotyka się na kawie i z którymi gra w karty. W grę Czarna Dama gra z nią również cała nasza rodzina (chyba Wam już mówiłam, że jak byłam mała, to oszukiwałam- między innymi w ten sposób, że podglądałam karty w odbiciu okularów babci, podła ja :P). Co tydzień do babci przychodzi fryzjerka, która układa jej włosy i zasypuje opowieściami o kościele, pielgrzymkach i uzdrawiaczach. A babcia, jak zwykle taktowna, słucha jej i nie przerywa, choć uważa, że pani Hania przesadza. Kiedy coś jej się nie podoba, odlicza do 10, albo mówi Chwileczkę!- to ostatnie niemal na stałe łączy się z pewnym imieniem, dając twór Chwileczkę, Marylko!. Należałoby wspomnieć, że imię to nosi nie kto inny, a córka mojej babci, czyli moja mama :). Oj, daje jej babcia czasem popalić ;). Wiecie co? Kiedyś napiszę o niej, o mojej babci. Coś większego, niż post. Kilka fragmentów już mam. I gwarantuję Wam, że jeśli jakimś sposobem trafi to w Wasze ręce, będziecie - tak samo jak ja- płakać, gdy moja prababcia wyda ostatni oddech dopiero, gdy zobaczy swoją córkę w czarnych warkoczykach związanych kokardami, i tak samo się śmiać, gdy nastoletniej Krysi będzie podobał się jednocześnie Tadek (mój dziadek!) i Stasiu, który zawsze miał całe, czyste skarpetki.

Na zdjęciu babcia Krysia na ukochanej działce z niemniej ukochanymi wnukami ;)- to najmniejsze, ciągnięte za ręce przez wszystkich, o niedookreślonej płci, to ja :P. Tak sobie myślę, że jak byliśmy u niej w czwórkę (brakowało tylko jednej wnuczki i byłby komplet), to dawaliśmy jej pewnie mocno w kość. Natalia i Dominika, które ciągle przede mną uciekały, zamykały mnie w łazience- taka zabawa w policjanta, złodzieja i porwane (przetrzymywane w łazience) dziecko i ja- płacząca i tęskniąca za domem, albo skarżąca na kuzynki :P... To tego lata siedziałyśmy we trzy na hamaku, doprowadzając do jego zarwania (nie pierwszego i nie ostatniego). Spadłyśmy na ziemię i utowrzyłyśmy "kanapkę" zgodnie z wiekiem- Dominika, Natalia i ja. Było dużo śmiechu (N&D) oraz płaczu i wycia "Baaaaaabciaaaaaa" (ja :P). 





PS. Chciałam Wam wrzucić jakieś zdjęcia z okresu młodości mojej babci, ale w tej chwili nie mogę żadnych znaleźć. Znalazłam za to mnóstwo kompromitujących mnie i różne inne osoby :D. Aż mnie kusi, żeby co poniektórym powrzucać urocze obrazki na tablicę fejsbukową :P. Znalazłam też zdjęcia mojej mamy z różnych imprez pracowniczych, na których zawsze tańczy, śpiewa, albo jedno i drugie. Pamiętam, że jak byłam (chyba) w gimnazjum i przyszłam odwiedzić mamę w pracy, to zajrzałam do jej szuflady, gdzie znalazłam same perełki- właśnie owe fotografie. Śmiałam się, że pokażę ojcu, że na każdym tańczy z jakimś kolegą. Pierwszy raz widziałam moją matkę z tak poważną miną - nie spodobał jej się mój mały żarcik :P.

19 komentarzy:

  1. Myślałem, że to najmniejsze dziecko z ADHD to chłopczyk...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałam, ze o niedookreślonej płci ;). Zdjęcie zostało zrobione niedlugo po tym, jak wlazłam do szafy, w której bylo lustro, i obcięłam swoje długie włosy tak, że trzeba było mnie obciąć do reszty :(. Przeżywałam okropnie i obwiniałam rodzoną matkę :P. A na zdjęciu nie widać, ze dziecko ma ADHD!

      Usuń
    2. Ja widzę! Szarpie wszystkich, wierci się i ma głupkowaty uśmiech!

      Twój SearchJob Manager;-)

      Usuń
    3. Nikogo nie szarpie ta biedna mała dziewczynka! I się uśmiecha ślicznie, tylko słońce ją razi, jak i całą resztę :P.

      Usuń
  2. Cudowną masz Babcię! Ale moja też była świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo babcie to skarb :). Moja druga babcia też była świetna, choć z zupełnie innych powodów :).

      Usuń
  3. O ja... piękny wpis! Takie osoby jak Twoja babcia potrafią inspirować. oj potrafią... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwileczkę - zapamiętane. Świetną masz Babcię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooj tak nasza babcia :) dla mnie niezapomniane zdanie - babcia nie zmusza, tylko zachęca i zaprasza!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa... I powtarzanie, że my się tak z tego śmiejemy :P. A pamiętasz, jak przyjechałyśmy z chłopakami, i przy jedzeniu (bo u babci wszystko toczy się wokół jedzenia :P) padło z jej ust "Każda zajmuje się swoim kolegą" :D?

      Usuń
  6. Super babcia, ja niestety nie miałam z żadną takiego kontaktu, a przynajmniej nie w okresie jak już byłam dorosła. Właśnie tacy ludzie jak twoja babcia inspirują najbardziej. Ucałuj babcie ode mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem zwyczajnie zapominamy się rozejrzeć, i nie dostrzegamy, że najbardziej inspirujące osoby są najbliżej :).

      Usuń
  7. Słowa które wybrałaś są fenomenalne!!! Dużo zdrówka dla Babci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś kompletnie niepoważna, niestety. Angina to nie przeziębienie, tylko poważna choroba, która rzuca się na serce min.. I podczas niej nie można przejawiać żadnej, choćby mało forsującej aktywności. Można jeździć walcem (literatura medyczna dopuszcza), ale tylko na leżąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty zrobisz, jak się ktoś pod Hejtera1 podszyje i coś ZŁEGO mi napisze? Weźże się, Hejterze, zaloguj jak człowiek :P. Na serce się rzuca, i mnie serce boli! A na mózg? Walce to już przeszłość, teraz zamierzam latać rakietą. Żadnej aktywności? A ja muszę posprzątać mieszkanie, matka moja dziś przyjeżdża!

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...