To jeszcze sylwestrowe zdjęcie, a potem (może) zrecenzuję Trafny wybór.
środa, 2 stycznia 2013
Noworocznie witam się ja, a potem... J.K.
Wróciłam ze spaceru z psem- piątego w tym roku. Pies wlazł pod biurko i śmierdzi, a ja usiadłam przy biurku i... chyba nie śmierdzę? Chciałam Wam napisać, jaki mam dobry humor- i że aż śpiewam i tańczę na spacerze, bo w pobliżu lodowisko i puszczają superekstrafajne hity, ale kiedy wracaliśmy- ja i mój pies- wydarzył się Incydent. Nic nowego. Mnie się wiecznie wydarzają jakieś Incydenty i ten akurat był nad wyraz standardowy, a w skali wkurzenia od 1 do miliona, miał jakieś 3 i dwie dziesiąte. Tak więc wracam sobie, patrzę, a tu pies (nie mój, mój był na swojej smyczy, przy mojej nodze- albo tam powinien być, bo ostatnio jest bardzo niegrzecznym psem, za którym prawie latam w powietrzu [tup!]). Pies z Człowiekiem, Mężczyzną nawet. I to nie byle jaki (pies, bo akurat chłop byle jaki)- wczoraj już mieliśmy się "przyjemność" spotkać z owym zwierzęciem- my szliśmy do parku, oni z niego wracali. I Czeko dostał jakiejś furii. Zwykle takiej dostaje na widok większości labradorów i goldenów- nie wiem, o co mu chodzi. Ale wtedy też dostał. I szczekał, i szczekał, i szczekał. I to tak, jakby chciał zabić tego (2 razy od siebie większego) psa. Nie dał się uspokoić, ledwo go utrzymałam. No i dziś znowu ten pies! Poznałam go od razu. Miałam nadzieję, że Czekaj go nie zauważy, ale jak na złość, ten byle jaki chłop, postanowił przejść przez ulicę na NASZĄ stronę dokładnie tak, żeby się z nami spotkać. Mój pies w szał. Tamten- dystyngowana olewka. Ja skracam smycz do tego stopnia, że pies prawie się dusi (bo się wyrywa!), ale jemu to wcale nie przeszkadza i drze się dalej. Idę, patrzę tylko na te kilka centymetrów grubej smyczy, nagle ŁUP! Skrzynka pocztowa wisząca na bramie mnie atakuje. To tam, kurwa, ten dom postawił?! Jestem już tak wkurzona, że klnę jak szewc i prawie niosę psa na smyczy, co skutkuje odciśnięciem jego łap na moim płaszczu oraz zaślinieniem mnie (i chyba nawet szczęki zacisnął, bezczelny!). A najlepsze, że owy Król Osiedla, w domu jest potulny jak baranek- można mu jedzenie z pyska zabrać, a on jeszcze piątkę przybije! Cholera, miałam pisać o książce. Ale ten post byłby za długi. Napiszę więc na razie, że Święta minęły bardzo leniwie- na oglądaniu filmów, czytaniu książek i obżarstwie. Choć ja to głównie obżarłam się słodyczami- mam na nie osobny żołądek. Co czytałam? Skończyłam nową powieśc Rowling i zaraz zabiorę się za jej zrecenzowanie na blogu. A teraz czytam 50 twarzy Christiana Greya. Wciągnęło mnie i na pewno podzielę się spostrzeżeniami ;). Sylwester? Przyjemnie, w niewielkim gronie, za to w strojach inspirowanych latami dwudziestymi (należałoby dopisać "ubiegłego wieku"). Zawsze uważałam, że urodziłam się za późno. Lata 20-30, albo 50-60 (choć niekoniecznie w Polsce...), to było coś. Ale potem przypominam sobie film O północy w Paryżu i jeszcze zdanie (J. P Sartre) Być może istnieją czasy piękniejsze, ale te są nasze. Przy okazji senstencjonowania, życzę Wam bardzo udanego kolejnego roku w Waszym życiu. Niech obfituje w dobre zmiany i dużo wesołych incydentów ;).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czyli incydent z psem zapowiada, że Nowy Rok będzie obfity w przygody :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że święta minęły spokojnie i sylwester się udał.
A jeśli chodzi o zdjęcie ( i resztę które widziałam na sylwestrze) to wyglądałaś zjawiskowo!!! :)
No, 20TRZYNASTY musi obfitować w przygody- ale jestem na nie przygoDowana ;). Dziękuję za komplementy :*.
OdpowiedzUsuńJak Ci się podobała nowa Rowling?
OdpowiedzUsuńBo ja zaczęłam czytać i jakoś nie przebrnęłam jeszcze. Od 6 grudnia. Nie wiem o co chodzi. Może dlatego, że za mało przeczytałam. Ciekawa jestem bardzo Twojej recenzji!
Mi właśnie na początku też jakoś opornie szło, potem, jakoś z większą systematycznością czytałam. Wszystkie emocje opiszę w recenzji ;).
OdpowiedzUsuń:/dzień nieciekawy a może kastracja by pomogła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zastanawiam się już nad kastracją psa- podobno są prawie same plusy. A jednak odkładam tę decyzję, bo boję się, że się "kapeć" zrobi z Czeka, a tego bym nie chciała :(.
OdpowiedzUsuńTego to już nie wiem czy kapcieją.Moja psiapsiółka wykastrowała psa i jest jaki był tylko na dziewczyny już nie chodzi:)
OdpowiedzUsuńMój wcale nie chodzi, ale boję się, że w końcu zacznie, a tego bym nie chciała :P... Muszę jeszcze męża przekonać do tego ;)... Akurat trzeba zaszczepić psa, to się podpytam u weta o wszystko.
OdpowiedzUsuń