Recenzja!
http://duzeka.pl/pic/pic_news/JKRowling_TrafnyWybor_01_530.jpg
Trafny wybór J.K. Rowling czytałam dość długo- tzn. w porównaniu do wszystkich tomów o Harrym. Na początku powinnam powiedzieć, że to... nie Harry Potter. Cóż, inteligentko, mogłaś się tego spodziewać chociażby po... tytule? Dobra, spodziewałam się. Wiem, wiem, w tej całkowicie mugolskiej książce nie mogło być głupiego machania różdżkami (prof. S. Snape), czy sklątek tylnowybuchowych. Ale Rowling urzekła mnie wtedy również swoim poczuciem humoru- nawet teraz ryczę ze śmiechu czytając (albo słuchając) HP. A w Trafnym wyborze mi tego zabrakło. Oczywiście, ta książka zakreśla dość poważne tematy, jednak, przydałoby się w niej więcej Rowlingowego humoru. Prawdę powiedziawszy, końcówka podziałała na mnie dość przygnębiająco. Ale tak chyba powinno być. Nie ma tam słodkiego happy endu- jest samo życie. To też różnica między tymi dwiema pozycjami. Może powinnam wspomnieć o czym jest ta powieść. Przede wszystkim o miasteczku. Miasteczko jest całością. To ono jest głównym bohaterem. Ludzie z Pagford to już tylko składowe. Dość istotne, bo przecież dzięki nim książka nabiera rumieńców. Jacy są mieszkańcy Pagford? Nikt z nich nie tak po prostu dobry, czy zły. Każdy ma ciemną stronę, niektórzy swą dobrą twarz skrywają bardzo bardzo głęboko. Możemy tu znaleźć wszystkie ludzkie żądze... Każdy czegoś pragnie: władzy, seksu, uwagi, pieniędzy, miłości, młodości... Tu odnajduję Rowling jaką znam- niesamowicie zdolną obserwatorkę, potrafiącą naszkicować portrety tak szczegółowe. Barwne, mocne postaci to coś, w czym JK jest naprawdę DOBRA. W Harrym są czasem celowo przerysowane, tu- boleśnie prawdziwe. Mamy tu nastolatków, zagubionych- w mieście, społeczeństwie, albo uczuciach. I mamy dorosłych, którzy ciągle chcą od życia więcej i więcej. Dla części z nich śmierć Barry'ego Fairbrothera (bo to ona uderza w nas na pierwszych stronicach książki) jest ciosem. Dla innych staje się przepustką do... czegoś. Do zajęcia jego miejsca- w radzie gminy, albo u boku żony... Do zemsty na rodzicu. Po jakimś czasie książka zaczęła mnie wciągać. I choć spodziewałam się czegoś innego (słyszałam, że to kryminał- kłamstwo), to nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobała. Nie powinnam czuć się rozczarowana tym, że to nie jest kolejna powieść dla dzieci i młodzieży (do jasnej cholery, jestem dorosła!!!). Rowling pokazuje tu, że równie dobrze potrafi opisać dwa światy: wyimaginowany, czarodziejski pełen niesamowitych przygód i ten nasz, realny aż do bólu. Pełen brutalności, wulgarności, krwi, przekleństw. Tak, to zdecydowanie nie jest książka dla dzieci. Myślę, że nie potrafię ocenić J.K. jako istoty osobnej. Dla mnie jest ona nierozerwalnie związana z Harrym. Dlatego pierwsze co zrobiłam, porównałam obie te pozycje. Gdybym jednak miała spojrzeć na nią, jako na autorkę wielu różnych książek- muszę powiedzieć, że znów stanęła na wysokości zadania i odwaliła kawał dobrej roboty. A to, że książka nie dostąpi zaszczytu zostania moją ulubioną, nie jest chyba aż tak istotne ;). I sądzę, że Joanne Kathleen Rowling jeszcze nie raz (mnie) zaskoczy.
Życzę Wam miłego weekendu, Madeleine.
Ps.A Wy, czytaliście? Zamierzacie przeczytać? Jakie są Wasze odczucia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz